sobota, 23 lipca 2011

Joanna, Styling Effect, Krem podkreslający loki

Trzy tygodnie temu kupiłam ten krem - początkowo planowałam kupić ten z serii professional, ale - różnią się tylko jednym produktem w składzie, więc różnicy wielkiej nie ma.

Opis producenta:
Marzysz o doskonałym skręcie swoich włosów czy to naturalnych, czy wystylizowanych? Nie szukaj dalej – specjalnie dla Ciebie opracowaliśmy Krem podkreślający loki Styling Effect. Poznaj jego fantastyczne właściwości. To właśnie on:
• podkreśla i dyscyplinuje loki
• nadaje sprężystość i elastyczność fryzurze
• ułatwia stylizację
• zawiera filtr UV, który chroni włosy



(zdjęcie z netu - piszę z pracy i nie mam jak zrobić zdjęcia swojej tubce)

Ja jestem nim zachwycona. Poprzedni krem do loków - Nivea flexible curls - nie robił na moich włosach takich zdefiniowanych sprężynek. Po kremie z Joanny loki się błyszczą, są oddzielone od siebie, ładnie zakończone, długo się trzymają, i - co najważniejsze - na drugi dzień włosy wyglądają naprawdę ładnie, a takiego efektu przy FC nigdy nie udało mi się osiągnąć. Do tego włosy są miękkie i przyjemne w dotyku, a loczki sprężyste, i dużo mniej się puszą. Po prostu cud, miód i malina. W necie ma różne opinie, ale wydaje mi się że te negatywne są głównie od osób które po prostu nie wiedzą jak go używać. Wiadomo - jak nałożymy go na rozczesane szczotką po myciu włosy i będziemy tak wgniatać, to na włosach będzie szopa a nie loki (z czego niestety mało kręconowłosych i falujących zdaje sobie sprawę). Ja jeszcze 7 miesięcy temu nie miałam pojęcia, że moje włosy mają w sobie taki kręcony potencjał ;) Zawsze wiedziałam że się kręcą, ale nigdy nie kręciły się ładnie - wyglądałam jak zaniedbana bezdomna, bo każdy odstawał w swoją stronę, niektóre pasma były całkiem proste, ale wszystkie odstawały od głowy w różne strony, niektóre sklejone pianką, po prostu - fuj. Dopóki nie dowiedziałam się, jak prawidłowo układać loki ;)


Kremu na mokre włosy, tuż po myciu. W sumie nigdy nie opisywałam tu jak konkretnie 'tworzę' swoje loki, więc zacznę od początku ;)

Przed myciem nakładam na suche włosy maskę do włosów wzbogaconą o olej i krople wzmacniające. Moja obecna maska to miks resztek odżywek które miałam w domu - zlałam wszystkie końcówki do jednego opakowania po masce Bingo, dodałam oleju kokosowego i kropelek i wymieszałam. Miksturę na wszelki wypadek trzymam w lodówce ;) Trzymam ją na włosach przez godzinę, po czym wchodzę pod prysznic i normalnie myję włosy szamponem (Biały Jeleń z bawełną, do skóry suchej - tak, na opakowaniu jest napisane 'do skóry' ;)), po czym nakładam na 5 minut odżywkę do spłukiwania (Garnier z karite i avwokado). Trzymając głowę w dół rozczesuję je drewnianym grzebieniem z szerokim rozstawem zębów (cały czas mając na włosach odżywkę). Potem dalej z głową w dół spłukuję odżywkę przeczesując włosy palcami (zwracam zwłaszcza uwagę na to, żeby z tyłu głowy je wyciągnąć, w przeciwnym wypadku są przyklejone do czubka). Teraz (dalej z głową w dół) nakładam odżywkę bez spłukiwania (Joanna Naturia z makiem) - dosłownie jedną kroplę, na włosy które jeszcze ociekają wodą - wgniatam ją od dołu przybliżając loki do głowy (wygląda to tak jakbym biła się po głowie ;)). Potem dwa, trzy razy odrzucam głowę w tył i w przód, i wychodzę spod prysznica. I tutaj właśnie używam kremu do loków - wyciskam na rękę ok. 1,5 cm kremu, rozsmarowuję na dłoniach i nakładam w podobny sposób jak wyżej opisaną odżywkę. I tak z dwa-trzy razy wyciskam ten krem i nakładam. I znowu potrząsam głową w górę i w dół, żeby włosy z tyłu głowy nie przykleiły się do czubka za bardzo ;) W końcu przychodzi czas na piankę do włosów - Nivea do loków flexible curls. Nakładam w taki sam sposób jak krem, więc nie będę po raz trzeci opisywać bicia się po głowie od dołu ;)  Nieraz zdarzy mi się potraktować je jedwabiem albo serum przed nałożeniem kremu, ale akurat dzisiaj oba te produkty zostawiłam u rodziców ;)

Na sam koniec zawijam włosy na 10 minut w bawełnianą podkoszulkę. Rozkładam ją na stole/fotelu/kanapie/czymkolwiek co płaskie i z pochyloną głową zbliżam włosy od góry do koszulki, którą potem zawijam na głowie i spinam gumką do włosów. Po ściągnięciu pozwalam włosom samym wyschnąć, lub gdy bardzo się spieszę używam suszarki z dyfuzorem :)
Jak już wyschną, to z głową w dół odciskam z nich piankę (kolejny raz biję się po głowie ściskając loki) , i voila - efekt jak na zdjęciu ;)


Zdjęcie z telefonu, bez lampy i innych dodatków ;)

2 komentarze:

  1. Cudne masz te loki :) chociaż sposób ich układania brzmi bardzo skomplikowanie :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję :)

    Niestety tak brzmi, ale tak naprawdę jest bardzo prosty i zajmuje mi mniej niż opisanie go na blogu :D

    OdpowiedzUsuń